Szlag mnie trafia, w jaki sposób nasza gmina marnuje NASZE - PUBLICZNE pieniądze. Luty jest miesiącem, w którym to urząd, a właściwie inkasenci roznoszą po domach decyzje podatkowe. Sam byłem inkaso, więc wiem o czym pisze. Z reguły tylko niewielki odsetek domostw nie otrzymuje od uczciwego inkasenta takiej decyzji. Związane jest z tym, że albo w nieruchomości nikt nie mieszka, albo po prostu nie można zastać domowników.
Wracając do marnowania pieniędzy. W naszej gminie, oprócz wspomnianych inkasentów, jest także goniec. Wszystko po to, by gmina nie marnowała pieniędzy na przesyłki listowe wysyłane za pośrednictwem pośrednika pocztowego. I tu pojawia się problem, gdyż w naszej gminie, przy takiej pogodzie, inkasentom nie chce się chodzić po domach, by rozdać druczki i zebrać podatki. Mimo iż mają z tego prowizję, to liczą na to, że po otrzymaniu decyzji podatkowej listem z gminy, ludzie sami do nich przyjdą i zapłacą. Godząc się na bycie inkasentem, jest to ich parszywy obowiązek, by każdemu z Mieszkańców dostarczyć decyzję! A nie liczyć na to, że za NASZE pieniądze wyręczy ich urząd!
Jakie było moje zdziwienie, gdy dostałem list polecony z gminy. Pojechałem na pocztę odebrać przesyłkę. Okazało się, że to decyzja podatkowa wysłana do mnie listem poleconym za potwierdzeniem odbioru. Wiecie ile taka przesyłka kosztowała urząd? 7,80 zł - może to niewiele, ale jak będzie 1000 takich przesyłek, to już robi się dość konkretna kwota. Tym bardziej, że INKASENTOM nie chce się chodzić po naszych domach. Co ciekawe, jednym z inkasentów w mojej wsi jest pielęgniarka, która na ostatniej sesji sama mówiła o roznoszeniu decyzji podatkowych. No cóż, być może mnie się bała i do mnie nie przyszła. A byłem w domu, czekałem...
Wracając do tematu. Zapytałem urząd o liczbę wniosków wysłanych w tym roku za pośrednictwem Poczty Polskiej. Zobaczymy co mi odpowiedzą.
Pewnie wielu z was swoje decyzje albo jeszcze nie otrzymało, albo za chwile dostanie je pocztą. Wtedy zapamiętajcie sobie, że każdy taki list to 7,80 zł i za wszystko płacicie sami. Nie urząd, nie Sylwia Szymańska, tylko wy, bo to idzie z naszych podatków. A to tylko jeden, taki ludzki przykład, jak włodarze gminy marnują nasze pieniądze.
PAWEŁ GĄSIORSKI
Sama znam znacznie więcej przykładów marnowania pieniędzy z naszych podatków!!
Czegoś nie rozumiem.Inkasenci zgłaszają się sami, dobrowolnie, nie „pod pistoletem” do świadczenia takiej usługi, nie robią tego za darmo, tylko za prowizję od wpłat (nie za chodzenie po domach), to dlaczego mieliby świadomie i bez konkretnej przyczyny, nie
zbierać tych opłat od mieszkańców.Przecież jedno przeczy drugiemu.Chyba znowu dęty
temat.
Czego nie rozumiesz??
I jest dęty temat, i nie jest zarazem.
Po pierwsze przepisy stanowią jednoznacznie, że decyzja urzędu musi mieć potwierdzenie odbioru. List polecony jest najskuteczniejszym i najszybszym sposobem.
Po drugie, o ile mi wiadomo, inkasent ma tylko obowiązek przyjęcia wpłaty. Nie ma chyba obowiązku bezpłatnego świadczenia usług kurierskich.
Od tego jest właśnie opłacany przez Urząd goniec. Ale goniec z powodzeniem może obsłużyć duże skupiska domów w mieście. Trochę gorzej z dojazdami na wsie. Zwrot kosztów używania prywatnego samochodu jaki będzie? A skuteczność dostarczenia?
Wreszcie … decyzje podatkowe mógłby dostarczać sołtys (który najczęściej jest również inkasentem). I zapewne w wielu statutach sołeckich jest taki zapis.
Na koniec pytanie – ile gmina zapłaci inkasentowi za obsłużenie jednorazowo podatku rocznego w kwocie 400zł?
Jaki dla gminy byłby koszt związany z prowizją dla inkasentów, przy założeniu, że każdy mieszkaniec zapłaci od ręki za cały rok?
Ilu mieszkańców, aby wpłacić podatek, leci do wiejskiego inkasenta, a ilu płaci przelewami bądź na pocztach czy innych punktach, przy okazji innych opłat?
Czyli odpowiedź jest prosta, i nie ma jej co komplikować.Należy wybrać tylko jedną z opcji:
goniec, inkasent, sołtys lub poczta.Głupotą byłoby mieszać sposoby zbiórki podatków.
Wcześniej odniosłem się do zarzutu redaktora , że inkasenci celowo nie pobierają opłat, co
jest totalną bzdurą, ponieważ ich wynagrodzenie to prowizja od zebranych wpłat.I tego Inka nie rozumiem.
Niesolidny inkasent powinien być natychmiast zwolniony z funkcji.
Skoro gmina zatrudnia gońców po co poczta ?
Są tereny łatwiejsze – bloki, są tereny trudniejsze – domki, zapłata jest uśredniona tak jak na poczcie.
Jeżeli ktoś podejmuje się funkcji powinien ją wypełniać.
Pani burmistrz, sekretarz i urzędnicy za kolejny przejaw niegospodarności, brak należytej organizacji pracy należy się żółta kartka, w zasadzie teraz to powinna być już czerwona.
Wypłacać sobie wysokie pensje, nagrody to można ale gospodarnie wydawać gminne pieniędze to już nie ?
A może pana nie było w domu skoro, skoro musiał pan jechać na pocztę? Chyba zwyczajowo przesyłkę poleconą listonosz podaje do rąk własnych. A może i listonosz się pana boi? Pan ma tyle pracy jako rzetelny, obiektywny, bezstronny, nieuprzedzony dziennikarz, że może trudno pana zastać w domu?
Pan redaktor napisał, że czekał na inkasenta czy gońca, to akurat nie jest ważne, czekał w domu i się nie doczekał. Jakim cudem wobec tego musiał odebrać przesyłkę awizowaną z poczty. Nie chce mi się pisać kolejny raz o robieniu z ludzi wariatów, ale wspomnę tylko, że na tym portalu to codzienność, niezależnie czy chodzi o błahostkę, czy sprawa jest większa, tutaj urasta do gigantycznej afery, ukierunkowanej w dodatku na potępienie obecnej władzy. ZAWSZE.
Panu wysłali pocztą bo boją się osobiście, bo jest pan nieobliczalny i może by pan zrobił zdjęcie i wstawił na bloga. Każdy woli nie ryzykować spotkania się z panem oko w oko.
To miało być śmieszne?
Bo odnoszę wrażenie, że każdy kolejny twój wpis jest coraz bardziej żałosny. ;)
Twoje wpisy są zawsze najlepsze – inne żałosne – śmieszny jesteś
Dalej nie rozumiecie, że chodzi o koszty, jakie ponosi Gmina???
Inkasent nie pracuje za darmo. Po to prosiłem, aby przybliżyć, jakie koszty musi ponieść Gmina, gdyby tylko inkasenci zbierali podatki, do skutku dostarczając papiery. Pomijam już ich stracony czas i włożoną pracę w obsługę osób, których i tak nie zastaną, lub które i tak im nie zapłacą w dniu wizyty.
O ile więc to będzie mniej, niż gdyby wszystkie decyzje przesłać pocztą?
Goniec obsługujący tereny wiejskie jest totalnie bez sensu! Jakie będą koszty związane ze zwrotem kosztów podróży? Co innego w samym mieście. Tutaj goniec ma sens, aby doręczać korespondencję.
Tak więc bodzio ty dużo nie rozumiesz, bo akurat w tym przypadku POWINNY być pomieszane wszystkie trzy opcje. I goniec, i inkasent (bo ktoś nie dość, że chce płacić w ratach, to chce lub musi zaoszczędzić na opłatach), i poczta. To jest proste jak budowa cepa. ;)
Ja właśnie w tym tygodniu otrzymałam dokument podatkowy do rąk własnych.
Pan doręczyciel miał kwity na całą ulicę.
Wydaje mi się, że akurat pan Gąsiorski z racji tego iż firmuje ową stronę, powinien być zadowolony z takiej formy przekazania dokumentu.
Mogło być gorzej.
Oczami wyobraźni widzę pana sekretarza gminy w asyście dwóch uzbrojonych po zęby policjantów, podjeżdżających radiowozem na sygnałach skoro świt. Łomot do drzwi, chrzęst klucza w zamku, lament żony, płacz dzieci, ujadanie psa, przekazanie dokumentu…
Naprawdę, polecony był złotym rozwiązaniem :-)
I wniosek do prokuratury o bezprawne wtargnięcie na teren prywatny w celu grabieży jak w banku.