Pamiętacie lipcowy wypadek na niestrzeżonym przejeździe w Blachowni, gdzie w Seata wjechało pendolino? Dziś Prokuratura Rejonowa w Częstochowie poinformowała, że skierowała do Sądu Rejonowego w Częstochowie wniosek o wydanie wyroku skazującego wobec 35-letniego Błażeja M., w sprawie dotyczącej sprowadzenia niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu kolejowym.
W toku śledztwa ustalono, że 22 lipca 2015 roku ok. godz. 8.20, Błażej M. przejeżdżał samochodem marki Seat Altea przez niestrzeżony przejazd kolejowy, znajdujący się w miejscowości Blachownia. Wjeżdżając na przejazd, kierujący nie upewnił się, że ma miejsce do kontynuowania jazdy za przejazdem. Znajdował się tam bowiem samochód, który nie mógł włączyć się do ruchu na ulicę Częstochowską (droga krajowa DK-46). Seat Altea został uderzony przez jadący z prędkością ok. 120 km/h pociąg pendolino relacji Warszawa Wschodnia-Wrocław. Na skutek zderzenia zniszczony został Seat Altea, a Błażej M. odniósł obrażenia głowy i został przewieziony do szpitala. Ponadto uszkodzeniu uległ pociąg pendolino (koszt naprawy wyniósł około 700 000 zł). Przeprowadzone badania na zawartość alkoholu w wydychanym powietrzu wykazały, że zarówno kierujący Seatem, jak i maszynista pociągu, byli trzeźwi.
Na podstawie zebranego w sprawie materiału dowodowego, w tym raportu Państwowej Komisji Badania Wypadków Kolejowych, stwierdzono, że przyczyną zdarzenia było naruszenie przez Błażeja M. zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym, poprzez nie zachowanie szczególnej ostrożności i nie zastosowanie się do prawidłowo działającej sygnalizacji świetlnej i dźwiękowej.
W trakcie postępowania Błażejowi M. przedstawiono zarzut sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym, która zagrażała życiu i zdrowiu wielu osób oraz mieniu w wielkich rozmiarach. Przesłuchany w charakterze podejrzanego Błażej M. przyznał się do zarzucanego mu przestępstwa oraz złożył wyjaśnienia, w których opisał przebieg zdarzenia. Ponadto podejrzany złożył wniosek o skazanie go bez przeprowadzenia rozprawy i wymierzenie mu kary grzywny. Decyzję w zakresie wniosku podejmie Sąd Rejonowy w Częstochowie.
Błażej M. nie był w przeszłości karany.
Przestępstwo nieumyślnego sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym jest zagrożone karą pozbawienia wolności do 3 lat.
Zgodnie z kodeksem karnym, jeżeli przestępstwo jest zagrożone karą pozbawienia wolności nie przekraczającą 8 lat, sąd może orzec karę grzywny. /Prokuratura Okręgowa w Częstochowie/
źródło: KMP w Częstochowie
700 000 zł strat. To musi być więzienie!!
A nie sądzisz, że kara pieniężna, której podobno sprawca chce się poddać, bardziej rekompensuje straty niż więzienie. Więzienia utrzymywane są z podatków, więc gdzie tu logika? Chyba, że masz na myśli coś innego?
Za głupotę się płaci. Niech się cieszy, że żyje. Co do kary, to zamiast więzienia powinien oddać koszty i tyle.
Kobieto, podpisy już Ci się mylą, czy tak szybko zmieniasz zdanie?
Więzienie to kolejne obciążenie dla Państwa, a to już nie trzyma się kupy w tym przypadku :D
Krok po kroku, ale trzeba będzie to spłacić.. i oby nie zrobili tego pozostali podatnicy.
Przyznałam rację piratowi. Skoro nie wiezienie, to ma oddać pieniądze i tyle.
Za naprawę Pendolino zapłaci jego ubezpieczalnia . Według mnie wystarczająco dużo przeżył jak na popełnione przestępstwo . Na pewno następnym razem tak nie zrobi więc od razu resocjalizacja zamiast więzienia . Grzywna w takim przypadku w zupełności wystarczy.
Byleby inni takich błędów nie popełniali. A ciągle się widzi jak na niestrzeżonym przejeździe na Ostrowach ktoś staje na torach, bo nie ma wyjazdu. Automatyczne zapory nie poczekają aż debil zjedzie.
A organizacja ruchu na tym przejeździe jest adekwatna do pustych łbów którzy pierdzą w blachowskie stołki żrą się o kartofle w korycie i biorą za to kasę. Cała kadencja za nami a ostrowscy patrioci Osiński i Hreczański nawet nie próbowali cokolwiek z tym zrobić. Pewnie dlatego że gdyby się tym zajęli to inny hrynhol zeżarł by więcej kartofli z koryta i zrobił by większą kupę która podbiła by jego słupki sondażowe i zwiększyła szansę na dalsze wielkie żarcie. A wystarczy z uporem interpelować i dreptać. Jak rozwiązać problem? Wyprostować wschodni bok zaprojektowanej przez debila wysepki przystankowej, tworząc pas zjazdowy, umożliwiający bezpieczne oczekiwanie na podniesienie zamykanego dosłownie co 3 minuty szlabanu. W stronę Częstochowy, dolanie pasa rozbiegowego na tym zasranym i zaśmieconym kawałku trawnika, co zwiększyło by szybkość opuszczania tego miejsca przez pojazdy chcące jechać w stronę Częstochowy. Poza tym po str ul Konopnickiej, położenie na rowie rury w stronę zachodnią i zasypanie jej a przez to, stworzenie łatwiejszego zjazdu w stronę szkoły. A najważniejsze to ustalenie znakami drogowymi pierwszeństwa przejazdu dla pojazdów jadących w stronę wschodnią ul Konopnickiej i namalowanie pasa zatrzymania w odpowiednim miejscu. Dlaczego? Na tym przejeździe panują zasady ruchu jak w Bangkoku lub Kairze. Ludzie jadący od strony szkoły uważają się za namaszczonych pierwszeństwem wszelakim i nie ustępują pierwszeństwa zgodnie z zasadą, pojazdom jadącym od strony wschodniej. Ot skręcają na przejazd i już. (dobre miejsce na celową stłuczkę. Jeśli rogatki są zamknięte to stado baranów, ustawia się zderzak w zderzak zaczynając od pojazdu pod szlabanem, który staje w poprzek Konopnickiej, za nim następna pała, po skosie, skutecznie i kategorycznie blokując resztę konopnickiej i całą Kawową. Ktoś kto chce jechać z Kawowej lub Małej w str szkoły, musi czekać aż stado namaszczonych baranów odjedzie w swoim celu. Jeśli rogatki są otwarte to pojazd chcący jechać z przejazdu w Kawową lub w lewo w Konopnickiej w str Małej, stoi na torowisku i czeka aż wszyscy namaszczeni pojadą gdzie chcą. Takie to trudne? Trzeba by ktoś tam zginął od pociągu?